Trudno jest zachować czystość bez wody – wiemy o tym wszyscy doskonale. Co jednak zrobić, gdy nie ma jej w co nabrać, aby do polewania ulicy użyć? Pan milicjant nawet kilka razy upomniał Bogu ducha winnego stróża, a konewka mimo to się nie zmaterializowała, bo przecież upomnieniami ulicy się nie podleje. Trudno powiedzieć, czy w końcu uznał, że być może solidny donos zmusi krnąbrnego stróża do pracy, ale w adnotacjach urzędowych widzimy, że już po tygodniu ten mógł się cieszyć nowym narzędziem pracy.
I żyli długo i szczęśliwie… 🙂
22/0, Akta miasta Lublina, 1915-1918, sygn. 266
MK