Ulice w godzinach szczytu są niczym w porównaniu z chodnikami w godzinach szczytu, zwłaszcza w najbardziej uczęszczanych częściach miasta. Nieraz, przedzierając się poprzez pędzący tłum, zazwyczaj w tym samym czasie, z tą samą prędkością lecz w przeciwstawnych sobie kierunkach, samo się nuci:
Kto to pędzi tak przez miasto,
Komu w tych ulicach ciasno?
Biegnę gryząc pomarańczę,
Ziemia pod nogami tańczy.
Naokoło kipi życie
I ja mam się znakomicie.
Wszyscy niosą oczy jasne,
Trotuary wprost za ciasne!” *
Ścisk i tłok ograniczające naszą przestrzeń życiową bywają irytujące. A już obecność „przechodniów”, oferujących towary pierwszej potrzeby jak: papierosy, spirytus, „powróżę Paniusi…”, „patelnia dla Pani???”, „Perfumy, tanio … A jakże oryginalne!”, w szczególności!
Wyobraźcie sobie więc takie czasy, że tłumnego chodzenia po chodnikach zabraniano!
Odległe to były czasy, kiedy władze miasta dbały o to, by „przechodniów tak pod względem osoby jak i odzieży na wielorakie przykrości” nie narażać…
22/0, Akta miasta Lublina 1809-1874, sygn. 524, [Akta tyczące się] Tretuarów 1850-1867
*fragment piosenki Tadeusza Woźniaka „Smak i zapach pomarańczy”
ZJ
184.