Grudzień na Jezuickiej 13 bez niego byłby jak święta bez Kevina „Samego”. Prawdziwy Człowiek Wszechsprawiedliwy Najmądrowszy Zygmunt C. ze wsi G. – rozwiązywał już problemy mieszkaniowe, kładł naukowe podwaliny pod sieć www, ostatnio walczył o lepszy papier toaletowy. Dziś odkrywamy przed Wami wojenny epizod z jego historii, epizod oczywiście najwspanialszy i najpiękniejszy, niestety dotąd szerzej nieznany.
Oto nasz nowy bohater wojenny, James nasz Bond swojski – generał dywizji, sędzia, astronom, uczony, poeta. Walczył chyba na wszystkich frontach – naprzeciwko niego stawali i zbrodniarze faszyści niemieccy, i zbrodniarze faszyści włoscy, i nawet zbrodniarze faszyści japońscy. Zwalczał ich – jakże mogłoby być inaczej – najdoskonalej, najsilniej, najtaktyczniej, najstrategiczniej.
I za co to wszystko? Deszcze niespokojne sad targać przestały, Człowiek Prawdziwy do domu wrócił, do domu pomocy społecznej w C., w piecu napalił, kogoś nakarmił… I co? Nie poznał się świat na nim, książki go nie opiewały, filmy i seriale o nim nie powstały… Renta 10 tysięcy za takie zasługi?
Ale jak mogło być inaczej, skoro przetrwali wrogowie wojenni i w rzeczywistości nowej stołki najlepsze obsiedli: w ZUS zbrodniarz faszystowski dyrektorem, na poczcie zbrodniarka hitlerowska kierowniczką. Pocztę po nocach otwierają i renty wypłacają po 10 000 dolary, po 5 000 funty szterlingi, a nawet w złotych polskich – zbrodniarzom faszystom niemieckim, włoskim, japońskim, a także i a jakże – amerykańskim i izraelskim.
Ale James nasz Bond Najmądrowszy czuwa, obserwuje i dostrzega. I donosi do Partii Komitetu Centralnego. I akt oskarżenia pisze, i kar zasłużonych żąda: więzienia lat dwieście, grzywny osiemset miliardy dolary!
1267/0, Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Lublinie, sygn. 2678
RK
181.